Rejs na Shrimpy



W pewien piękny niedzielny poranek wybraliśmy się naszym malutkim okrętem na wycieczkę. Tak na prawdę to zaraz po tym jak dostaliśmy „Shrimpy”,

postawiliśmy na niej żagle
i lekki, przyjemny wiaterek zabrał nas na nieosiągalną wcześniej pobliską wysepkę, zwaną przez niektórych Wyspą Ptaków.


Zanim jednak dotarliśmy na wspomnianą wyspę, mieliśmy okazję wypróbować Shrimpy w ekstremalnych warunkach ;)) Wkrótce nadciągnęły chmury i powiało konkretnie. Na wszelki wypadek mieliśmy ze sobą kamizelki asekuracyjne, GPS ręczną sondę i UKF-kę (mimo że nie jest to standardowe wyposażenie bączków :) Z powodu uchylnych mieczy umieszczonych po obu burtach (zamiast jednej płetwy, w skrzyni mieczowej w osi jachtu) oraz z powodu płaskiego dna i bardzo małego kila, Shrimpy nie żegluje ostro do wiatru. Ale jak stare przysłowie pszczół mówi, „darowanemu koniowi nie zagląda się w zęby”.

Nasza mini żaglóweczka spisała się świetnie i zaraz po przejściu burzy, zbliżyliśmy się do skalistego, stromego wybrzeża większej z dwóch wysp. Zwinęliśmy żagiel i juz na wiosłach
podpłynęliśmy na tyle blisko, na ile pozwalała nam wysokość masztu :) Wyobraźcie sobie, że już 2 metry od brzegu sonda wskazywała 8-9 m głębokości! W powietrzu mieszały się zapachy mokrej skały i parującej, rozgrzanej upalnym słońcem, tropikalnej roślinności.
Ani śladu ptaków... Choć miejsc gdzie mogłyby się chować i budować gniazda zaobserwowaliśmy całe mnóstwo.
Już niemal pod sam koniec wycieczki prawie znaleźliśmy skarb!
Wszystko się zgadzało: bezludna wyspa, Zatoka Piratów, jaskinia... no cóż... nie tym razem ;)

Obrońcy-honoru – rzec można, jedne z naprawdę niewielu ptaków, które tam tym razem spotkaliśmy.
To zaskakujące, bo gdy pierwszy raz przepływaliśmy koło tej wysepki (na pokładzie Santany dwa i pół roku temu!), aż roiła się od dzikiego ptactwa.



Hej! To była wspaniała wycieczka na łono natury – świetna przerwa w codziennych pracach na jachcie. Obecnie Shrimpy leży koło jachtu, w marinie i czeka na swoja kolej do odnowienia :)
Mikołaj Westrych